29 września 2014

Motylem jestem...czyli jak z metra tkaniny uszyć legginsy, sukienkę i spódnicę:)

Ten post obiecałam już kilka dni temu.
 Pamiętacie tkaninę w motylki, jaką ostatnio pokazywałam? 
Nie wiedziałam, co z niej uszyć, bo za dużo pomysłów miałam w głowie. 
W końcu kombinowałam tak długo, aż udało się stworzyć 3 rzeczy! 
Z 1 metra tkaniny :))) 


Najpierw zabrałam się za najprostszy projekt czyli legginsy - dla młodszej córki. 
Już w nich śmiga od rana do wieczora.



Kolejną rzeczą miała być spódnica dla starszej córki z połowy koła. 
Jednak coś mi zaświtało w głowie i poszłam wertować w jej szafie. 
Co by tu wybrać, co by tu zmienić....szukałam, szukałam, aż znalazłam! 
Czarna bluzka na długi rękaw, której Kinga nie znosi, nie lubi, wręcz jej się płakać chce, 
jak ma ją ubrać. 

Pomyślałam: "Polubisz ją :)" i wyjęłam z szafy do małej modernizacji.


I tak z okropnej, czarnej bluzki powstała czarno-kolorowa sukienka, 
którą w tej chwili Kinga uwielbia :)))
 Najgorsza bluzka stała się najlepszą sukienką.




Na tym miało się zakończyć szycie z motylkowej dzianiny. 
Jednak kobieta nie lubi zmarnować nawet kawałka tkaniny. 
Zawsze odłoży chociaż 20 cm odpadu, bo na coś się jeszcze przyda :)))
 Przyznajcie, że też tak macie.

Okazało się, że został mi jeszcze kawałek trochę większy niż 20 cm. 
Przypomniało mi się, ze kiedyś zostawiłam kawałek szarej dzianiny
 i teraz przyda się idealnie do nowego projektu, jakim miała być
 spódnica - bombka dla młodszej córki.



I w ten oto sposób powstały rzeczy, które nie miały powstać :)
Polubiono nielubiane :)

A teraz czas na sesję - z okazji powitania jesieni koniecznie z parasolkami.





Bluzka przerobiona na sukienkę.












Co prawda motylem nie jestem, ale też się załapałam  na sesję :)









Pozdrawiam :) 

24 września 2014

Pozytywny nałóg ...:)


Kto jest nałogowym zakupoholikiem tkanin ręka w górę!
A jeszcze jak uda się wyszperać śliczności za całkiem małe pieniądze, to już pełnia szczęścia.
I na jakiś czas niedosyt zostaje zaspokojony :)
Wiążę się z tym oczywiście nałogowe szycie, co jest akurat bardzo przydatną rzeczą :)
Nieprawdaż???

Pokażę Wam, jakie cudeńka ostatnio kupiłam :))))
Niektóre już widzieliście na moim profilu na FB ( o tutaj).



Dzianina w motyle :) Za metr zapłaciłam 10 zł. Niestety kupiłam ostatni metr...




Dzianina dość gładka, śliska, o pięknym wzorze. Za metr 22 zł.




Jeans granatowy w białe groszki :) Nie pamiętam ceny...



Jeans granatowy w paski. Coś około 12 zł za metr :)



Dzianina łososiowa w prążki, podobna do otomana. Dodam, że za metr tylko 6 zł :)))



Pozdrawiam,
FirAnna


22 września 2014

Zmieniam styl na VINTAGE ;)...

Miałam to szczęście i zaszczyt szyć poszewki/pokrowce dla "Zielonego Zacisza".
Cudowne miejsce, pełne spokoju, uroku, zieleni. 
Można tu naprawdę odpocząć od trudów dnia codziennego i rozkoszować się śpiewem ptaków, tęczą barwnych kwiatów.

Potrzebne były poszewki na podłużne poduszki. 
Ławki miały stać w ogromnym białym namiocie, w którym pewna Młoda Para 
wraz ze swoimi gośćmi miała przetańczyć całą noc do samego rana.

Materiały, z których zostały uszyte poszewki, to len, bawełna i koronka bawełniana. Właścicielka i Gospodyni Zielonego Zacisza przyjechała z gotowym pomysłem i materiałami,
 trzeba było tylko uszyć.

Nie powiem, bo trochę pracy przy nich było. 
Wyrysować roboczy szkic wykroju, mierzenie, krojenie tkaniny, doszycie koronki,
 zszycie poszczególnych elementów, doszycie falbanki ( przygotowała ją sama Właścicielka), zszycie boków i na koniec wszycie zamka i wyprasowanie. 
Tak prezentowały się już gotowe. 

Mam zdjęcia tylko samych pokrowców, ale mam nadzieję, że wszystko było dobrze, 
a efekt był zadowalający.














 Pozdrawiam. Ania

  

18 września 2014

Kratka po męsku ;)...


Uszyłam spodenki mojemu mężowi. Zapytał kiedyś, czy mogłabym jemu też coś uszyć. CHCESZ - MASZ. :D
Pierwszego dnia posiedziałam sobie tylko do 2-giej w nocy, bo tylko wtedy mogłam posiedzieć przy maszynie.
 Drugiego dnia do północy. Ale uszyłam! A co! 
I wcale nie było łatwo, szybko i wesoło...
Mało tego - szyłam je bez pobrania miary, bo mąż w tym czasie był w Niemczech i chciałam mu zrobić niespodziankę. 

Oj, działo się, działo...
Najpierw szukanie wykroju, bo przecież takie rzeczy nie szyje się " na oko",
 jak większość rzeczy, które szyję dla siebie czy dla córek.
 Na szczęście miałam wykrój na spodnie męskie klasyczne z Burdy, który kupiłam 11 lat temu. I tak sobie czekał do tej chwili.
Następnie krojenie. To był pikuś. 
Za to szycie, to już nie był pikuś. To była masakra. 
Pierwszy raz wszywałam worki kieszeni. Oczywiście opis obrazkowy miałam na wykroju, ale jak dla mnie to za mało :) Powinni dołączyć film z instruktażem :D



Ale powiem Wam,  że jak doszłam do wszywania zamka, to stwierdziłam, 
że kieszenie to też pikuś. Zamek to dopiero było wyzwanie...
 Ileż się namęczyłam, żebym te wszystkie elementy połączyć ze sobą i dojść do tego ( wraz z instrukcją!!!) jak to wszyć.



Nie wiem czy już szyłyście spodnie bądź spodenki męskie i miałyście też tyle problemów? 


Ale spodenki takie z kieszeniami, zamkiem, karczkiem z tyłu, szlufkami, kieszeniami z tyłu - nie takie na gumce, bo takich mój mąż nie chciał. 






Teraz już wiem, że jak mój mąż zapyta, czy coś mu uszyję, 
to się bardzo mocno nad tym zastanowię :D
Ale jest jeden wielki plus przeżytego stresu - bardzo lubi te spodenki i nosi je bardzo często. 

Bez reklamacji też się nie obyło - trzeba doszyć dodatkowe szlufki,
 bo podobno im więcej, tym lepiej :D














 Z pozdrowieniami,
Ania









6 września 2014

Z bordowym kwiatem...

Niedawno miałam przyjemność uszyć firanki dla Kasi
 - bardzo sympatycznej i utalentowanej dziewczyny :)
Kasia szyje cudowne patchworki. 

Ja jakoś nie mam cierpliwości do tej techniki szycia. 
Podziwiam wszystkich, którzy lubią szyć patchworki 
i po każdym skończonym projekcie zaczynają kolejny.

Może kiedyś mi się odmieni, ale na razie wolę firanki :D